„W siodle i siodełku” 
Bieszczady 2019
Wyjeżdżamy w gronie Przyjaciół związanych z Grzegórzkami. Jedziemy na wakacje, aby odpocząć, nacieszyć się pięknem Bieszczad i ubogacić swoją obecnością.
Termin wyprawy:
- 14 lipca (niedziela) – 21 lipca (niedziela)
Zasady
-
Założenia wyprawy:
- Wyjeżdżamy w gronie Przyjaciół związanych z Grzegórzkami i jedziemy na wakacje, aby odpocząć, nacieszyć się pięknem Bieszczad i ubogacić swoją obecnością.
- Wędrujemy na rowerach, konno lub na własnych nogach – do wyboru lub na zmianę. Rowery przywozimy z Krakowa, a konie będą czekać na nas na miejscu.
- Wyjazd ma być radosnym odpoczynkiem. Dlatego każda z grup porusza się swoim tempem dostosowanym do najdelikatniejszych Uczestników.
- Szlaki będziemy wybierać na bieżąco – zależnie od pogody, naszych sił i chęci. Czasem będą one prowadziły bliżej bieszczadzkich szczytów, a czasem płaskimi ścieżkami wzdłuż Sanu.
- Nocujemy w gospodarstwach agroturystycznych. Nie są to hotele, ale łóżka wygodne, prysznice mokre no i oczywiście pyszne, domowe posiłki. Ze względu na wielkość tego typu gospodarstw liczba uczestników nie powinna przekroczyć 20 osób.
- W ciągu dnia spotykamy się w jednym miejscu na popasie, czyli karmieniu koni i plenerowym posiłkiem dla całej wyprawy. Wtedy można zamienić siodło na siodełko, własne nogi lub... pakę poczciwego Lublina, który będzie woził nasze bagaże i owies dla koni.
- Wyjazd łączący w całość jeźdźców, rowerzystów i piechurów jest eksperymentem, który nie wiemy jak się sprawdzi, więc… jesteśmy otwarci na niespodzianki = nie narzekamy!
- Wyjazd oczywiście ma wartość bezcenną, a jego koszt (wyrażony w złotych) będzie znany po uzgodnieniu trasy.
- Jesteśmy ludźmi wierzącymi w to, że Pan Bóg dał nam ten piękny świat po którym wędrujemy i cenny czas z przyjaciółmi, dlatego „elementy religijne” są naturalną częścią naszego wyjazdu.
Podczas południowej przerwy odmawialiśmy (lub śpiewali) liturgiczną "Modlitwę w ciągu dnia". - Pomysłodawcą i koordynatorem całości jestem ja – ks. Adam Niwiński, proboszcz Parafii św. Kazimierza w Krakowie oraz Instruktor Górskiej Turystyki Jeździeckiej PTTK.
- Organizatorem i przewodnikiem po bieszczadzkich szlakach będzie Józef Mos, Instruktor-Wykładowca Górskiej Turystyki Jeździeckiej PTTK i od kilku lat Przewodniczący Komisji GTJ PTTK. Mieszka w Sanoku i tam prowadzi własny ośrodek jeździecki. Jako jeden z niewielu posiada uprawnienia do prowadzenia rajdów w całej Polsce. Józef Mos to profesjonalista i mój sprawdzony przyjaciel od niepamiętnych czasów!
Prosimy o opinie i uwagi
Program
-
Proponowana trasa:
Aktualizacja: 8.07.2019.
- W niedzielę 14 lipca popołudniu lub wieczorem każdy z uczestników powinien samodzielnie dotrzeć do Dwernika, w gminie Lutowiska w Bieszczadach (ok. 300 km). Oczywiście możemy już z Krakowa jechać razem – byłoby tak (chyba) sympatyczniej…
W tamtą stronę proponuję nieco wolniejszą, ale bardzo urokliwą trasę: autostradę A4 opuszczamy w Tarnowie i drogą 94 jedziemy przez Pilzno, Brzostek (dobre lody w rynku), Jasło, Duklę (sanktuarium św. Jana z Dukli), Komańczę (klasztor, gdzie więziony był kard. Stefan Wyszyński). Następnie południową częścią Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej przez Cisną, Wetlinę, Nasiczne docieramy do Dwernika. - Naszą bazą będzie gospodarstwo agroturystyczne Jazda konna "U Szeryfa” w Dwerniku. To prawdziwie bieszczadzkie klimaty – nadzwyczaj gościnni Gospodarze (Gosia & Jarek), mieszkanie w domkach holenderskich (każdy posiada 3 sypialnie, łazienkę, aneks kuchenny, salon i werandę) oraz w nowym "Domku dla Gości" (mapa Google jeszcze go nie pokazuje). Żywieni jesteśmy rzeczywiście domowym jedzeniem. Po podwórku chodzą hucuły, cielaki, kaczki, gęsi, psy, koty…
W okolicznych lasach można spotkać żubry, jelenie, sarny, łosie, wilki i niedźwiedzie – podstawowa zasadna podczas spotkania tych sympatycznych zwierzaków to schodzić im z drogi i nie przeszkadzać, bo to ich dom, one w Bieszczadach były wcześniej niż my! - Dwernik ma też strategiczne położenie geograficzne (szlaki nam się nie powtórzą!). To ważne, bo każdego dnia planujemy 3 - 6 godzinną wycieczkę konno, na rowerze lub pieszo.
- Oczywiście zawsze można zostać na miejscu i zagłębić się w ciekawej lekturze lub popracować własnymi rękoma w gospodarstwie. Można też (to propozycja dla "miastowców") udać się samochodem (12 km) na spacer po Lutowiskach, gminnym miasteczku, a dokładnie to wsi (choć liczy ok. 2 tys. mieszkańców).
- Na zakończenie dnia obowiązkowe lekcje jazdy konnej dla rowerzystów, a dla wszystkich wieczorne posiady przy ognisku.
- W niedzielę 21 lipca wieczorem – wypoczęci i szczęśliwi – wracamy do Krakowa. Tym razem możemy wybrać szybszą trasą (też ok. 300 km), czyli w Dwernika na północ przez Ustrzyki Dolne, Lesko, Sanok i Dębicę do autostrady A4.
Gdzie m.in. dotarliśmy i co zobaczyli:
- Świat bieszczadzkiej przyrody:
- Dolina Sanu;
- Mała i Wielka Pętla Bieszczadzka;
- Biała Stajnia – miejsce stworzone do odpoczynku w gronie przyjaciół;
- Wodospad Szepit na potoku Hylaty;
- Zagroda Pokazowa Żubrów na terenie leśnictwa Muczne (ok. 15 km).
- Torfowisko w Tarnawie Wyżnej
- Kultura:
- Ekomuzeum "W krainie Bojków" z Chatą Bojkowską w Zatwarnicy.
- Kino studyjne "Końkret" w Zatwarnicy – komedia "Wolna sobota"
(zamknięty seans dla naszej grupy w środę o godz. 19.30) - IX Bieszczadzkie Święto Jagody – Dwernik 21.07.2019
- Zabytki:
- Cerkiew bojkowska św. Michała Archanioła w Smolniku
(od 2013 roku na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO). - Ruiny Cerkwi św. Paraskewy w Krywem z 1842 roku.
- Cerkiew bojkowska św. Michała Archanioła w Smolniku
- Lutowiska.
Co zostawiliśmy na przyszły rok:
- Szczyt Dwernik Kamień (Holica, wys. 1004 m npm) z panoramą Bieszczad (widać m.in. Połoninę Caryńską i Wetlińską (z Chatką Puchatka), Tarnicę i Łopiennik);
- Ruiny Cerkwi w Hulskiem z 1820 roku.
- W niedzielę 14 lipca popołudniu lub wieczorem każdy z uczestników powinien samodzielnie dotrzeć do Dwernika, w gminie Lutowiska w Bieszczadach (ok. 300 km). Oczywiście możemy już z Krakowa jechać razem – byłoby tak (chyba) sympatyczniej…
Uwagi
-
Uwagi po powrocie:
- Bieszczady są pełne łatwych pieszych i konnych szlaków, ale trudniej tam znaleźć "płaskie" szlaki rowerowe.
- Lepiej więc chyba (w przyszłości) łączyć piechurów i jeźdźców, a rowery zostawić dla wprawnych kolarzy.
- Inne uwagi…